poniedziałek, 20 lipca 2015

Musee Visionnaire w Zurychu - recenzja wystawy ART BRUT JAPAN


Długo zbierałam się do tej recenzji. Długo to mało powiedziane! Na wystawie byłam dobre 2 miesiące temu i od tamtego czasu zastawiałam się co Wam o niej napisać. Teraz już wiem i nawet całkiem nieźle udało mi się zgrać w czasie, ponieważ jeśli kogoś ta wystawa zainteresuje to ma czas do końca tego tygodnia na obejrzenie jej.


Musee Visionnaire to tak naprawdę niewielka galeria mieszcząca się w głębi krętych uliczek turystycznej części Zurychu. Termin ART BRUT (sztuka marginesu) wymyślił Jean Dubuffet, francuski malarz i rzeźbiarz, który poszukiwał oryginalnych, osobistych dzieł, które są wolne od wpływów świata sztuki oraz nie dbają o konwencje. Sztuka, której poszukiwał Dubuffet wychodziła z "wewnętrznego impulsu" i była tworzona z silnej potrzeby człowieka. Możemy powiedzieć, że ART BRUT to nie styl sam w sobie a sposób tworzenia oraz styl artystów. Dubuffet szczególnie cenił sztukę ludzi umysłowo chorych oraz dzieci i jako pierwszy stawiał sztukę nieprofesjonalną na równi z profesjonalną. A jako małą ciekawostkę dodam, że urodził się dokładnie tego samego dnia co ja, ale 86 lat wcześniej... ;-) 


Przyznam się szczerze, że wcześniej te pojęcia były mi nieznane i nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Do wybrania się na wystawę zachęciła mnie ciekawość kultury japońskiej oraz... plakat przedstawiający sympatycznego, ubranego na różowo Pana Japończyka z ciekawymi ozdobami w uszach, o które nieźle by się u nas wkurzyli obrońcy praw zwierząt.


Bilet do Musee Visionnaire kosztuje 9 CHF i upoważnia do obejrzenia aktualnej wystawy (CENNIK). W kasie muzeum pracuje bardzo miła Pani, która niestety nie udziela zbyt wielu informacji oraz nie pomaga przy ogarnięciu kierunku zwiedzania. Na wystawę wybrałam się z koleżanką, która tak jak ja była zaciekawiona tym, co może nas tam spotkać i tak jak jak... zawiedziona na miejscu. 

Główną atrakcją wystawy były rysunki, które chyba naprawdę były tworzone bardzo "z wewnątrz" i idealnie wpisywały się w to, co czytałam o ART BRUT. Chociaż niektóre mimo swojej dziecięcej prostoty były ciekawe - na przykład postacie Masao OBGATA, malowane na tekturowych kartonach lub "poszerzające" się kobiety Takako SHIBATA ;-)



Na szczególna uwagę zasługują rysunki (wykonane bodajże flamastrami), które przedstawiały namalowane z wyjątkową precyzją miasto tętniące życiem.


Moim ulubionym eksponatem tej wystawy, a właściwie eksponatami są aluminiowe figurki małych wojowników, no cudo ;-)



Niestety dalej nie jest już tak fajnie i kolorowo. O ile całość wystawy jest bardzo interesująca i ukazuje nam odmienność japońskiej kultury i "niepoprawność" ART BRUT to dużym minusem był fakt, że film, który prezentował historię wystawy oraz artystów, których pracę można na niej zobaczy był jedynie po japońsku i tylko z francuskimi napisami. Niestety te języki są mi zupełnie obce i mimo szczerych chęci nie byłam w stanie ich obejrzeć. Myślę, że to spory minus, biorąc pod uwagę, że Zurych leży w kantonie niemieckojęzycznym. Z drugiej strony, w końcu byłam w Musee Visionnaire, więc mogłam się spodziewać francuskiego.

Zwieńczeniem naszego zwiedzania miała być wystawa zdjęć autorstwa szwajcarskiego fotografa Mario DEL CURTO oraz drewniane rzeźby. Te eksponaty były umieszczone na piętrze... w biurze. Być może jest to stały element zwiedzania tego muzeum, dzięki któremu możemy zobaczyć co, jak i gdzie robią pracownicy Musee Visionnaire, ale przyznam, że czułam się trochę skrępowana. Największym zawiedzeniem okazał się BRAK zdjęcia, które zachęciło mnie to przyjścia na wystawę. Liczyłam, że skoro jest reklamą to na pewno je zobaczę na ścianie.



Podsumowując... Bardzo ciekawy pomysł, interesujące postacie artystów, ale niestety niezbyt dobre przygotowanie wystawy sprawiły, że bardziej czuję zawiedzenie niż spełnienie po odwiedzeniu Musee Visionnaire

Nie poddaję się jednak i z pewnością wybiorę na tam na kolejną wystawę, aby zobaczyć czy był to jednorazowy "wyskok" czy może nie warto się tam więcej fatygować. Dam Wam z pewnością znać :-)

Oficjalna strona Musee Visionnaire TUTAJ


poniedziałek, 13 lipca 2015

Ban Song Thai - nie tylko dla fanów ostrej kuchni.

Lubicie ostre jedzenie? Ja lubię bardzo... O ile nie jest za ostre ;) Korzystając z ciepłego, piątkowego wieczoru wybraliśmy się na mały spacer po Zurychu i na kolację. Wybór padł na tajską restaurację, ktorą polecił nam znajomy mówiąc, że to najlepsza restauracja w całym Zurychu. 


Ban Song Thai znajduje się dość blisko dworca głownego i dosłownie kilka krokow od rzeki Limmat. Restauracja jest schowana w jednej z wąskich uliczek i już z daleka kusi pieknymi zapachami. Wystrój jest bardzo schludny i wydaje się dośc prosty, nawet pomimo kilku mocno ozdobnych, azjatyckich elementów. To, co rozczuliło mnie najbardziej to fakt, że wszystko miało ten sam wzór od kompletu, idealnie! Nawet wazony na kwiaty pięknie pasowały do talerzy ;) Dużym plusem jest również fakt, że restauracja jest prowadzona przez tajską rodzinę.


W karcie jest naprawdę duży wybór, od łagodnych potraw do piekielnie ostrych dla wytrwałych zawodnikow ;) Przyznam się, że trudno było mi się zdecydować, ale w końcu wybrałam Czerwone Curry z kaczką i ananasem (oraz 2 papryczkami) a mój partner pokusił się o jeszcze ostrzejsze (z 3 papryczkami) Zielone Curry z rybą. Danie podano nam z ryżem. Do tego zamówiliśmy jasne, tajskie piwo Singha, które schłodzone i słodkie dobrze komponowało mi się z posiłkiem. Ryż był ugotowany idealnie, kaczka aż rozpływała się w ustach a słodycz ananasa i mleka kokosowego dodawała charakteru wybranej przeze mnie potrawie. 

GREEN CURRY z rybą
Miłym zaskoczeniem był pan kelner, który w połowie posiłku przyszedł do nas proponując dokładkę ryżu. Dla nas byłoby to za dużo, ale jeśli ktoś z Was lubi naprawdę dużo zjęśc to tutaj się nie zawiedzie. Muszę też przyznać, że cała załoga w restauracji była bardzo uprzejma i kompetentna a przy tym wyluzowana i sypiąca żartami jak z rękawa ;) 


Ceny za oferowaną jakośc są w sam raz - sałatki kupicie do 20 CHF a pozostałe dania znajdziecie w granicach 20-45 CHF. TUTAJ możecie zobaczć całe menu.

Myślę, że restauracja Ban Song Thai to świetna propozycja nie tylko dla mieszaknców Zurychu, ale też dla tych, którzy wpadli tylko na chwilę, zwiedzić to miasto. Położenie w samym centrum, zaraz przy drodze z dworca nad jezioro sprawia, że nie warto szukać czegoś innego, skoro można tak dobrze i dużo (dla głodomorków) zjeść tak blisko.

Oficjalna strona restauracji BAN SONG THAI

A jeśli nie jesteście bardzo głodni to możecie wybrać się na meksykańskie przekąski do El Luchador, o którym pisałam Wam już TUTAJ :)


wtorek, 7 lipca 2015

KALENDARIUM #6 - 7/2015

Padam nisko na kolana i błagam o wybaczenie. Dziś już siódmy dzień lipca a KALENDARIUM dopiero teraz pojawia się na stronie. Powodów jest mnóstwo, ale głównym i najbardziej uciążliwym jest UPAŁ, który od tygodnia nie odpuszcza. Pot leje się strumieniami, głowa odpływa daleko a ostatnie miejsce, w jakim mam ochotę spędzać te koszmarne (dla mnie) dni to "przed komputerem". Głupio jednak opuszczać miesiąc tak obfity w wydarzenia, dlatego zmobilizowałam się i przedstawiam Wam lipcowe kalendarium. Enjoy!

WYSTAWY

  • 10 lipca rozpocznie się wystawa BEATY CZAPSKIEJ w Muzeum Polskim w Rapperswilu. Twórczość artystki obejmuje głownie faunę i florę. Pracuje między innymi w granicie, marmurze, bazalcie czy drewnie. Poprzez ciężką pracę nadaje bryłom interesujące kształty. Wystawę możecie oglądać do końca września.



  • Kolejna wystawa, która zwróciła moją uwagę odbywa się w Museum der Kulturen w Bazylei i dotyczy działalności misyjnej. "Mission possible?", bo taki tytuł nosi wystawa, zapowiada się bardzo ciekawie. Będzie można na niej zobaczyć zbiory z takich krajów jak Ghana, Indie, Chiny czy Kamerun. Wystawa trwa od 22 maja do 4 października 2015 roku. Więcej informacji oraz zdjęcia znajdziecie TUTAJ


  • 26 czerwca w  Musee d'art et d'histoire, w Genewie rozpoczęła się wystawa pt. "Malarstwo włoskie i hiszpańskie". Więcej informacji znajdziecie na STRONIE



KONCERTY

  • 19 lipca w moim ulubionym miejscu koncertowym - Z7 Konzertfabrik, w Pratteln wystąpi zespół ACCEPT. Ja chłopaków uwielbiam i byłam na ich koncercie już kilka razy :-) Poniższe zdjęcia zrobiłam podczas koncertu w ramach Heavy X-MAS w grudniu 2013 roku, w Dietikon :-) Więcej informacji o aktualnym koncercie znajdziecie TUTAJ 






  • Również w Z7, ale 26 lipca zagrają dwie legendy - Dream Theater oraz Queensryche. Niestety mnie wtedy nie będzie w Szwajcarii i nie mogę się wybrać, ale mocno polecam :-) Wiecej informacji TUTAJ 





FESTIWALE

Okres wakacyjny to głownie festiwale. Pogoda zwykle sprzyja (czasami aż za bardzo ;-)), ludzie chętniej wybierają się na koncerty i pod namiot. Również w małej Szwajcarii sporo się teraz dzieje.

  • Wykłady, warsztaty a przede wszystkim koncerty, to wszystko znajdziecie na Montreux Jazz Festival. W tym roku wypada od 3 do 18 lipca. Bilety jeszcze są, więc przejrzyjcie program, być może znajdzie się w nim coś, co Was zainteresuje :-) TUTAJ



  • Od 19 do 19 lipca w Bernie odbywa się Gurtenfestival, na którym zagrają między innymi: Faithless, Patti Smith oraz Archive. Więcej informacji oraz bilety znajdziecie TUTAJ



  • We francuskojęzycznym Nyon również szykuję się fajna impreza. Od 20 do 26 lipca będzie się tam odbywał Paleo Festival, na którym zagrają między innymi: Robbie Williams, Kings of Leon, Sting czy David Guetta. Więcej informacji oraz bilety znajdziecie TUTAJ



Pamiętajcie, że wakacyjna pogoda bywa zdradliwa i dbajcie o siebie! Życzę Wam udanych, lipcowych imprez i obiecuję, że następne KALENDARIUM ukaże się w terminie :-)

OBEJRZYJ KONIECZNIE! :-)

Przeczytaj również: